 |
 | Lan Party Okoniny 2002 |  |
 |  |  |  |
 |  |
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą w Borach Tucholskich w miejscowości Okoniny odbyło się kolejne Lan Party organizowane przez redaktora ŚGK - Yavora.
Nasza wspólna wędrówka do Okonin zaczęła się już 30.04 w Chorzowie, gdzie spotkaliśmy się wraz z Olem, Buddą, Szkrabikiem, Vaderem, Kornem oraz Cangaroo ( zdj. )
Po drodze w okolicach Siewierza trafiliśmy na parokilometrowy korek, no i cóż było robić pojechaliśmy objazdem zahaczywszy po drodze o stacje benzynową, gdzie niektórzy z nas zakupili co nieco w celu uzupełnienia płynów fizjologicznych.)
Niestety objazd okazał się porażką bo utknęliśmy też w korku, ale chyba troche mniejszym. Zniecierpliwiony Vader wyszedł z samochodu i szedł "z buta" za nami.
Dalsza podróż obyła się bez większych komplikacji. Po drodze na stacji benzynowej w Toruniu Szkrabik przistoczył się w Colina McRee i pokazywał jak się powinno prowadzić samochód.
Na miejsce dotarliśmy już 01.05 w okolicach 1:30. Pyknęliśmy sobie zdjątko i zaczęliśmy nosić sprzęt. Wyglądaliśmy chyba przy tym dosyć dziwnie, bo z miejsca pojawił się przy wejściu kierownik ośrodka. Z pewnym niepokojem w głosie odpytał nas o cel przybycia, po czym dał klucze do sali, gdzie wrzuciliśmy kompy.
Sala na nasz przyjazd przygotowana była bardzo dobrze. Organizator przygotował dla Zlotowiczów dwa rzędy stolików naprzeciw siebie. Jeden pod oknami, następny pod ścianą. Na każdym stoliku zainstalowano dwa gniazda sieciowe ( 220V ). Natychmiast wzięliśmy się do podłączania sprzętu i już po godzinie, dokładnie o 2:41, zaczęliśmy grać.
Nie muszę chyba dodawać, że pojawiliśmy sie na zlocie pierwsi ! Ok. 4 rano przyjechali wyluzowani kolesie grający w TacOps. Na zdjęciu Misza ( w środku ) z kumplami. Jak widzicie koledzy przywieźli trochę browarów, a my zorientowaliśmy się, że nic w tej materii nie kupilismy. Na szczęście poratowali nas, za co będziemy im dozgonnie wdzięczni.
I tak sobie graliśmy i graliśmy, po podróży bylismy straszliwie zmęczeni, lecz nie przeszkodziło nam to w zabawie z UT. Początkowo mieliśmy zamiar grać tylko dwa, no... może 3 meczyki. Graliśmy do 6 rano. Budząca się do życia przyroda dała nam znać, że trzeba iść spać. Na tym zakończyliśmy "dzień zerowy".
Dzień Pierwszy
Po 4 godzinach snu poszliśmy zbadać teren. Celem naszym było znalezienie sklepu w którym mogliśmy zakupić browary pożyczone zeszłej nocy od Miszy. Przy okazji oczywiście też coś do jedzenia na zlot ( chińskie zupki, gorące kubki, wagon fajek, etc. ). Na szczęscie sklepik mieścił się niedaleko ośrodka, jakieś 15-20 minut pieszo od niego. Podczas zakupów w sklepie Yavor spytał się Szkrabika: "Nie wiesz kiedy Piter przyjedzie ?", co wywołało jak się domyślacie ogólną wesołość wśrod nas, gdyż stał ode mnie jakieś pół metra. Gratulacje Yavor ( hehe ).
Po powrocie zaczęliśmy grać. Błogie fragowanie przerwał nam przyjazd Beldina, Explosiv'a oraz Piłata. Poniżej Beldin mówiący "L0000000DDDAAAAA" oraz Explosiv i w tle Piłat mówiący to samo.
Resztę dnia spędziliśmy na sprawach organizacyjnych, instalacji sieci dla nowo przybyłych gości no i oczywiście na graniu w UT, TacOps oraz na nawiązywaniu nowych znajomości. Na zdjęciu z prawej w górnym rzędzie Yavor grający w UT - czarno na białym powtarzam - Yavor grający w UT !!!
Wieczorkiem coś dla ciała - ognisko no i oczywiście pieczenie kiełbasek. Stawili się wszyscy, ci co nie chcieli zostani wyrwani siłą. Zrzutę na jedzenie wcześniej organizował Seth. Na ognisku było super, objedliśmy się kiełbaskami, opiliśmy się browarkiem i chyba wszyscy przełamali pierwsze lody.
Po udanej imprezce przy ognisku wracaliśmy do ośrodka, żeby znow siąść do gry, mimo że stan niektórych osób doskonale określa poniższe zdjęcie.
No, ale jak to mówią - Ninja musi być twardy i jak prawdziwi Ninja co poniektórzy walczyli do białego rana.
Dzień Drugi
Zaczęliśmy od obiadu w naszej ulubionej knajpce, sprzedającej "Piwo Kuflowe" i "Lody Gałkowe". Po zjedzeniu połowy kurczaka ( prawdziwej Wypasionej Polskiej Kury Nizinnej ) z podwójną porcją frytek za 10 PLN, zakupiliśmy coś do picia i wodę ognistą i wróciliśmy do ośrodka.
W ośrodku w bardzo miłej, a co najważniejsze suto zakrapianej, atmosferze Baka przekonywał de_Buddę do przejścia z Klanu Desperados do SS. Przeszkadzali mu w tym głośno rozmawiający kolesie pod naszymi oknami. W końcu Budda dał się przekonać i żeby to uczcić udaliśmy się do naszej ulubionej knajpy z "lodami". Na zdjęciu z lewej - przekonany SS_BuddaZ, w środku - przeszkadzający kolesie, z prawej - Olo mówiący "L00000OOOO00DDDDD444AAAAAA" lub "JAAAZZZDAAAAAA" ( do wyboru ).
Olo dowiózł nas szczęsliwie na miejsce, gdzie zjedliśmy sobie po goloneczce za 10 PLN. Na zdjątku od lewej Olo, Baka, Ja oraz BuddaZ, na talerzach mięcho.
Po powrocie niektórzy z nas utracili kontakt z rzeczywistością. Kontrolę odzyskiwaliśmy powoli na ognisku, gdzie jak codziennie wieczorkiem jedliśmy spóźnioną kolację. Większość ludzi jednak została przy kompach.
Po powrocie w sali spotkaliśmy sie m.in. z BadAss'em, Dux'em ( z lewej ), krótko po północy przyjechał także Arek vel Ciocia Krysia ( w środku ). Yavor jak zwykle grał w UT ( z prawej ).
Po uporządkowaniu naszych pokoi ( jeden z nich na zdjęciu ) zaczęliśmy się przygotowywać w ramach integracji do meczyku w CTF/TacOps'a, który miał się odbyć ok. 2.00 w nocy. Prym w przygotowaniach wodził Olo, pokazujący każdemu gdzie jego miejsce. Rozegrane zostały dwa meczyki: jeden CTF gdzie ludzie grający w TacOps dostali do zera, drugi w TacOpsa, gdzie UT'kowcy dostali do dwóch. Na samym dole z prawej Yavor tym razem grający w T2.
Takim miłym akcentem zakończyliśmy wcześnie rano "Dzień Drugi"
Dzień Trzeci
Zaczęliśmy już zwyczajowo od obiadu. Tym razem jedliśmy go w rytm muzyki orkiestry strażackiej chodzącej przed knajpką z "lodami" raz w jedną raz w drugą stronę. Ciekawostką jest fakt, że przed orkiestrą maszerowały "CheerLeaders" wymachujące biało-zielonymi pomponami, jak to zwykle bywa w cichych polskich miasteczkach (!).
Dalszą część dnia spędziliśmy, jak się można domyślić, grając. W Dzień Trzeci tak właściwie każdy wiedział gdzie jego miejsce, ci którzy mieli przyjechać - przyjechali, wszyscy sobie lajtowo pogrywali to w TacOpsa to w UT, znaleźli się również tacy, którzy grali w T2, Q3 oraz AVP.
Wieczorkiem przyjechał Kony ze swoją kobietą, a organizator przygotował dla nas atrakcje w postaci: ogniska a przy nim - kiełbaski za 1,5 PLN i browarki za 1 PLN !!! Większość z nas bawiła się do późna przy ognisku, gdzie przygrywała wiejska orkiestra w postaci jednego gościa z klawiszami. Człowiek - orkiestra był do zniesienia po przynejmniej 4 browarkach ( sprawdzałem osobiście ), ufff na szczęscię browce były tanie ! Oczywiście jak się można było domyślić "kierowcy" nie wytrzymali i poszli grać.
Na ognisku ( dla niektórych ) i graniu do białego rana ( dla kierowców ) zakończył się "Dzień trzeci".
Dzień czwarty
Był raczej dniem spokojnym - pozwoliłem sobie zrobić fotkę wcześnie rano: z lewej - "przed", z prawej - "po". Sami pewnie widzicie, że poprzedniej nocy była ostra jaaaazdaaaaa.
Ok. godziny 11.00 ekipa się już obudziła i zaczęła grać sobie w spokojne Duele oraz wymyślała różne wariacje na temat UT - CTF InstaGib, Kurnik z Low Gravity itp. Około południa opuścił nas Beldin z ekipą ( z prawej ).
Niektórzy stwierdzili: "dosyć tych kompów" i poszli grać w kosza.
Dalszą część dnia i nocy większość spędziłą na graniu, niektórzy odpoczywali.
"Dzień Czwarty" zakończył się znacznie wcześniej niż poprzednie 3 noce, gdyż większość ekipy wyjeżdżała wcześnie rano, obawiając się poweekendowych korków.
Dzień Piąty - ostatni
To można powiedzieć już tylko pakowanie sprzętu i przygotowania do wyjazdu. No cóż, niestety wszystko co piękne musi się kiedyś skończyć. Pozostało jedynie trochę czasu na dokładne spakowanie sprzętu i na dokończenie niedokończonych tematów.
Koniec "Dnia Piątego".
Podsumowanie
W zlocie w Okoninach wzięło udział prawie 60 osób. Większość stanowili gracze w TO. Ośrodek był świetnie przygotowany na nasz przyjazd, to samo tyczy się organizacji samego zlotu. Ok. 3/4 graczy przyjechała z własnymi komputerami. Parę osób przyjechało z całą rodziną. Większość przebywała z nami 5 dni, ale zdarzaly się też osoby bawiące się tylko 1 dzień. Ośrodek jest nie tylko idealny do przeprowadzenia podobnych imprez, ale również polecamy go jako alternatywę na spędzenie wakacji. Położony jest na skraju lasu, dysponuje kilkunastoma pokojami w budynku, jak i kilkunastoma domkami w lesie i na skraju lasu. Na miejscu znajduje się boisko do gry w kosza, kort tenisowy, boisko trawiaste oraz jezioro na terenie ośrodka. Noclegi kosztowały nas 28 PLN za noc. Na miejscu istnieje możliwość wykupienia obiadów dwudaniowych za 14 PLN.
Cóż można jeszcze powiedzieć ? Żałujcie, że nie było Was z nami !!!
(c)2002 by Piter & unreal.pl
|  |
 |  |  |  |
|
 |