Planeta Sera, można by rzec - "nowa Ziemia", doświadczyła wieków konliktów, stojąc na krawędzi wojny światowej, prowadzącej do Apokalipsy. Ludzkości zamieszkującej planetę udało się jednak zawrócić z tej ścieżki, wiodącej ku zagładzie, i ewoluować w innym, bardziej szlachetnym kierunku.
Z biegiem lat powierzchnia planety uciszyła się i zapanował pokój. Pozostały jednak problemy do rozwiązania: spory, napady, przestępczość, dysputy nad prawami i swobodami, oraz przede wszystkim ogromne zapotrzebowanie na energię, wielokrotnie przewyższające możliwości źródeł energii atomowej i przemysłu petrochemicznego.
Jednak, nadal była nadzieja.
Miasta Sery rozwinęły się, stając się przykładem dla przyszłych pokoleń. Nastała nowa Złota Era. Tak przynajmniej wówczas wszyscy sądzili...
Podczas odwiertów w szybach naftowych odkryto nową substancję - Imulsję. Fosforyzująca ciecz o niskiej lepkości była jedynie naukową ciekawostką, dopóki Dr. Helen Cooper nie odkryła procesu Masy Światła. Proces ten zamieniał część z danej ilości Imulsji bezpośrednio w energię.
Było to doskonałe rozwiązanie dla głodnego energii świata.
Zasoby Imulsji przyniosły radość państwom, na terytoriach których zostały odkryte... a także wielką zazdrość państw, które nie miały tyle szczęścia.
Paliwa węglowodorowe zostały całkowicie zastąpione Imulsją. Wkrótce potem światowy rynek załamał się na skutek szerzących się spekulacji związanych z Imulsją. Ludzkość ponownie ukazała swoją prawdziwą naturę. Pod płaszczykiem wątpliwych i nie ukrywanych poglądów polityczncych, mniej bogate państwa wspólnie zaatakowały kraje posiadające obfite złoża Imulsji.
Przez 79 lat narody walczyły przeciw sobie o posiadanie cudownego źródła energii... Historia Sery zapamięta ten okres jako Wojny Wahadłowe (Pendulum Wars).
Podczas, gdy ludzkość walczyła na powierzchni planety, nowy wróg, nazwany mianem Szarańczy (the Locust), drążył podziemia i przeprowadził nagły atak, niewyobrażalny nawet w naszych najgorszych koszmarach.
Tego dnia, który przeszedł do historii jako Dzień Wystąpienia (Emergence Day), ludzie zaprzestali walk pomiędzy sobą. Chcąc przetrwać - musieli. W ciagu 24 godzin, czwarta część ludzkiej populacji zginęła w rzezi przeprowadzonej przez siły Locust.
Podzielone przez dekady walk podczas Wojen Wahadłowych, ludzkie siły zbrojne zaczęły się jednoczyć. Okazało się to niewystarczające, i zbyt spóźnione.
Siły Locust przejęły najbardziej zurbanizowane, zmilitaryzowane i uprzemysłowione centra. Ludzie, aby pozbawić swoich wrogów tej przytłaczającej przewagi, dopuścili się rzeczy nie do pomyślenia...
Oddziały ludzi wycofały się do Jacinto Plateau, regionu geologicznego na litej granitowej skale, której Locust nie byli w stanie przebić. Schronieni w tej przystani, liderzy ludzkości uwolnili niszczycielską siłę wiązek ognia satelitów wojskowych oraz broni chemicznej paląc żywcem wroga...
...razem z miastami przez niego zajętymi,
...oraz mieszkańcami, którzy nie mogli się ewakuować.
Ludzie wygrali inwazję dnia E-Day, lecz 90% powierzchni planety zamieniło się martwe pustkowie. Locust, bezpieczni w swoich podziemnych koloniach, przetrwali.
Na świecie zapanowała martwa cisza.
Podczas, gdy Locust próbowali się przebić przez granitową warstwę skalną pod Jacinto Plateau, nadal istniały naturalne szczeliny i dawne systemy do kruszenia skał, które mogły zostać wykorzystane przeciw ludziom. Dlatego też liderzy zdecydowali uszczelnić te miejsca lub wypełnić je gazem paraliżującym.
Ocaleli wojskowi ufortyfikowali wówczas to, co kiedyś było najwznioślejszymi miastami Sery. Dawne lśniące symbole nadziei, teraz przypominały każdemu, że panujący pozornie pokój był kruchy...
Wszyscy wiedzieli, że tylko kwestią czasu jest ponowne uderzenie wroga.
(c) Charon & unreal.pl, 05.11.2006